Jak odnieść sukces i czuć się dobrze we „własnej skórze”? 2 kroki

Myśląc „sukces” wielu z nas ma przed oczami coś spektakularnego, wielkiego, a może nawet w większości nieosiągalnego dla każdego. Czy jednak „sukces” to zawsze KAPITALIKI? Ile razy zdarzyło Ci się „przegapić” swoje sukcesy: małe czy większe osiągnięcia, pochwałę, dobrze wykonany projekt, wdrożenie usprawnienia, pozyskanie nowego klienta, zaoszczędzenie firmie sporej kwoty np. na zakup nowego sprzętu, bo Twój zespół naprawił dotychczasowy itp.?

Co, jeśli założymy, że prawdziwy sukces to nie kwestia talentu, przypadku, czekania na okazję, szczęścia, władzy czy znajomości, bądź znalezienia się we właściwym miejscu i czasie? Przyjmiemy też, że sukces nie jest wydarzeniem - to proces, droga, ścieżka, na którą, żeby przebiegała tak jak chcemy, musimy się przygotować i pracować. Wówczas dojdziemy do wniosku, że sukces trzeba po prostu zaplanować.

Jak zatem go odnieść = odnosić i czuć się dobrze we „własnej skórze” w tej drodze?

Warto uświadomić sobie dwie prawdy.

Po pierwsze:

Jedyną stałą rzeczą w dzisiejszym świecie jest ZMIANA.

Zazwyczaj zmian nie lubimy, nie chcemy, boimy się ich. Zasada jest jednak prosta: zmiany trzeba akceptować, bo zmuszają nas do działania, do aktywności innej niż dotychczasowa, do wyjścia z naszej strefy komfortu, z utartego schematu działania. Za zmianami trzeba nadążać, nie bać się ich i czerpać z nich jak najwięcej. Jednak, aby tak było, na zamiany należy być gotowym.

Po drugie:

Aby być przygotowanym na zmiany potrzebne są codzienne NAWYKI. Kluczem jest ich konsekwentna, stała realizacja. Ważne też, by wyrobić sobie tzw. „dobre nawyki”, które będą naszym sprzymierzeńcem, bezcenną pomocą, sporym ułatwieniem, kluczem etc. Nie stawiamy na te, które mogą stać się naszym największym wrogiem i przyczyną porażki.

Jakie są więc te dobre, pomocne nawyki?

W swoim zawodowym życiu poznałam wiele wartościowych osób, które niewątpliwie odniosły sukces. Dziś chciałabym podzielić się z Wami, tym czego się od nich nauczyłam.

Przede wszystkim Ci, którzy odnoszą sukces i trwają na tej drodze:

  • Celebrują wszystkie osiągnięcia, nawet najmniejsze – cieszą się nimi, a to ich napędza, dodaje motywacji i siły do dalszego zaangażowania
  • Nie narzekają, nie zrażają się, działają, stale, rzetelnie pracują
  • Wyznaczają sobie cele krótko i długookresowe tzw. „latarnie”. To na nich się skupiają. One nie pozwalają im zboczyć z powziętego kursu – nie tracą czasu i energii na rzeczy, które oddalają ich od założonego celu, a ten cel maja stale na oku
  • Szybko i sprawnie podejmują decyzje, a przy tym kierują się wiedzą, intuicją i doświadczeniem
  • Są pewni siebie, ale nie wyróżnia ich samouwielbienie, mają w sobie dużo pokory, ufają sobie, swoim wyborom
  • Częściej mówią „my” niż „ja”. Dbają o ludzi wokół siebie, inwestują we współpracowników, pielęgnują dobre relacje, doceniają i bardzo szanują innych, wiedząc, że od każdego mogą się czegoś nauczyć, że każdy ma w sobie potencjał
  • Są aktywni. Regularnie ćwiczą, bądź realizują swoje pasje. Bez wymówek znajdują czas tylko dla siebie – na tzw. „doładowanie baterii”, „reset” – by mieć dobrą energię każdego dnia
  • Są pełni energii i spokoju, pozytywnie nastawieni do działania
  • Budują na Zespole, na współpracy, której każdy czuje się częścią
  • Regularnie i świadomie współpracują z coachem, którego sami wybrali, dopasowali do siebie, swoich oczekiwań i celów. Wśród znanych osób, które korzystają/ korzystały z coachów są np.: Steve Jobs, Barack Obama, Bill Gates, Oprah Winfrey, Michael Dell, Cristiano Ronaldo i wielu innych sportowców, przedsiębiorców, czy sław. CEO Google Eric Schmidt, uważa nawet, że: „każdy powinien mieć swojego coacha”
  • Dużo czytają, niemal codziennie, inwestują w swój rozwój, poszerzają wiedzę i kompetencje, czerpią od innych
  • Robią notatki, zapisują pomysły, a także myśli, cytaty, które później czytają, a które mogą ich zainspirować
  • Nie boją się zmian, są na nie przygotowani, wiedzą, że nie można robić czegoś tak, jak dotychczas i oczekiwać innych efektów.

Innymi słowy, to co szczególnie zapamiętałam, jako lekcję życia otrzymaną od tych kilku wyjątkowych osób, z którymi skrzyżowała się moja ścieżka zawodowa to absolutna pewność, że 90% pracy, jaką mamy do wykonania na drodze sukcesu, to praca nad sobą. To czas na naukę i rozwój, akceptacja zmian i gotowość na nie, a także skupianie się na rzeczach, na które mamy wpływ i które w znacznej mierze zależą od nas.

Co do nawyków, Malcolm Gladwell, m.in. autor pięciu bestsellerów z listy „New York Timesa”, które sprzedały się w wielomilionowym nakładzie na całym świecie, w  książce „Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu” (Znak, Kraków 2019) podkreśla, że nawyk powtórzony dopiero przez co najmniej 10 000 godzin pozwoli nam osiągać niesamowite rezultaty. Bill Gates ucząc się programowania, w młodości spędzał przy komputerze osiem godzin dziennie siedem dni w tygodniu. W taki sposób uczył się przez pięć lat. Mozart najwybitniejsze utwory skomponował po ukończeniu 21 lat. Miał już wtedy za sobą ponad 10 lat praktyki. The Beatles zagrali około 1200 koncertów, w tym wiele kilkugodzinnych, zanim stali się sławni na świecie. Bobby Fischer, szachowy mistrz świata, gry w szachy zaczął się uczyć w wieku sześciu lat. Tytuł arcymistrza zdobył 9 lat później.

Regułę Gladwella potwierdzają m.in. przykłady z tzw. naszego rodzimego „podwórka”. W książce „ Robert Kubica. Moja pasja” (Agora, Warszawa 2008) słynny kierowca opowiada o swojej ścieżce sukcesu. Miał 4 lata, gdy zaczął ćwiczyć jazdę. W wieku 6 lat dostał od rodziców pierwszego gokarta. W wieku 10 lat miał już licencję wyścigową i startował w mistrzostwach Polski i w innych imprezach. – W kartingu odbywa się średnio dwadzieścia wyścigów w roku, do których należy się przygotować. Można założyć, że Robert jeździł co najmniej sto sześćdziesiąt dni w roku przez pięć lat i co najmniej sto dni w roku przez cały czas trwania swojej kariery. Oznacza to, że przekroczył dziesięć tysięcy godzin treningów już w piętnastym roku życia – przelicza Marcin Czachorski, polski koordynator Kubicy. Kontrakt z zespołem BMW Sauber Robert Kubica podpisał w wieku 21 lat.

Z kolei Wspomniany Bill Gates dziesięć tysięcy godzin praktyki miał za sobą, gdy porzucił Harvard i zakładał Microsoft. Nawet genialny Mozart potrzebował 10 000 godzin, żeby zdobyć wprawę w komponowaniu.

Wydaje się więc, że 10 tys. godzin to żelazna zasada, którą niełatwo obejść. Zatem klucz to właśnie praktyka oraz determinacja, dobry plan, otoczenie, codzienne nawyki i gotowość do zmiany. 

Zawsze jest dobry czas na analizę potencjału, planowanie, zmianę i działanie!

Komentarze (0)

Dodaj komentarz

O autorze

blog_autor

twitter Twitter

Dr Wioleta Witczak-Smolnik, socjolog, coach liderów biznesu, rozwoju osobistego, kobiet i mężczyzn, praktyk PR, ekspert ds. budowania strategii marki i wizerunku przedsiębiorstw, a także konsultant kryzysowy, szkoleniowiec, trener i wykładowca akademicki. Pracuje zawodowo już ponad 15 lat.

Portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Akceptuję politykę prywatności portalu. zamknij