Zacznij siebie głośno komplementować, a usłyszysz publiczne pochwały również od innych. Kogo i jak poprosić o rekomendacje? Pytamy dr Wioletę Witczak-Smolnik, coacha rozwoju osobistego i liderów biznesu.

Czy faktycznie niezręcznie jest mówić o sobie dobrze? Czy tylko nam tak wmówiono?

Raczej to drugie. Wielokrotnie w życiu słyszeliśmy takie ograniczające przekonania, jak na przykład, że trzeba się cieszyć z tego co się ma, że nie można myśleć tylko o sobie, że nie wolno chwalić dzieci, bo je rozpuścimy, że inni mają gorzej, albo że komuś się w życiu poszczęściło. I niestety często zapominamy, że nic się nie dzieje samoistnie, że nasze życie zależy od nas, od naszego zaangażowania i naszej postawy. Dlatego stosunek innych do nas może być takim lustrem. Jeśli mamy kłopot z pewnością siebie, to inni to zauważą. Jeśli sami siebie nie doceniamy, to innym też trudno będzie nas docenić. I jeżeli my się nie komplementujemy, to trudno oczekiwać tego od innych. Czyli sami swoją postawą dajemy sygnał innym do tego, żeby nas nie chwalili.

Dlaczego tak się dzieje? To kwestia nadmiernej skromności, czy może braku odwagi?

Myślę, że to kwestia także naszej kultury, społecznych norm i obyczajów. Rzadko chwalimy siebie i innych, rzadko też siebie wzajemnie doceniamy, tak jakbyśmy trochę się tego bali, czy obawiali się, że jak się pochwalimy, to będziemy źle odebrani. Nic bardziej mylnego. Chwalenie się, wzajemne docenianie, czy to w pracy, czy w życiu prywatnym zawsze dodaje skrzydeł. To cementuje związki, tworzy więzi z pracodawcą, z firmą, scala. Tymczasem zostaliśmy wychowani w poczuciu ograniczającej nas skromność i niemówienia wiele o sobie. Żyjemy w surowym poczuciu, co wypada a co nie. Zauważmy, że my nawet nie potrafimy przyjmować komplementów. Jeśli ktoś powie coś dobrze o nas, na przykład: masz fajną bluzkę albo fajną kurtkę to zwykle odpowiedź pada: taka zwykła, stara, kupiłam na wyprzedaży, zamiast powiedzieć, po prostu dziękuję, lub miło mi, że tak myślisz. I tak, zamiast się cieszyć tym komplementem  go negujemy, jak tylko go usłyszymy.

Czyli tak naprawdę, nie potrafimy przyjmować komplementów?

Tak, a według mnie do tego, żeby inni widzieli w nas to, co chcemy od nich usłyszeć, potrzebujemy  tylko trzech rzeczy. Po pierwsze trzeba się samemu doceniać. Najważniejsze jest to co każdy z nas myśli o sobie, bo zna siebie najlepiej, wie o sobie najwięcej ze wszystkich. Często sugerujemy się tym, co mówią o nas inni i chcemy wszystkich zadowolić. Chcemy, żeby nas doceniano i tak bardzo skupiamy się na tym, by sprostać oczekiwaniom innych, że zapominamy, co sami o sobie myślimy. I tu pojawia się pytanie, czy ufamy sobie? Czy ufamy swoim wyborom? Swoim decyzjom? Tym prywatnym i tym zawodowym, które podejmujemy każdego dnia? Czy doceniamy siebie sami? Jeżeli wierzymy w swoje wybory i swoje decyzje, to budujemy pewność siebie. Szanujemy siebie, doceniamy, ufamy, kochamy się. Kiedy właśnie ta nasza wiara i zaufanie do siebie będą silne, staną się widoczne także dla innych, wtedy oni będą nas chwalić. Po prostu będą to doceniać, bo to zauważą. Myślę, że to jest najprostsza i najskuteczniejsza droga. Wyłamanie się ze schematów oraz ograniczeń, które pokutują w naszych głowach i otworzenie się na nowe, to jest klucz do tego, żeby siebie docenić. Każdy z nas ma w sobie taki potencjał i może naprawdę wiele osiągnąć, nawet jeśli sobie tego jeszcze nie uświadamia.

Podpowiedź druga to:

Ładowanie baterii. Innymi słowy, należy zadbać o swój dobrostan. Po prostu każdego dnia trzeba zrobić coś tylko dla siebie, nawet jeśli to będą jakieś drobne rzeczy, nasze małe rytuały: kawa w ciszy, przeczytany fragment jakiegoś artykułu czy książki. Ważne, abyśmy powtarzali je codziennie, takie doładowywanie baterii każdego dnia. To istotne, żeby pamiętać o osobie. I nie jest to w żaden sposób egoizm.To tak jak z maskami tlenowymi w samolocie. Zasada jest taka, że nakładamy maskę najpierw sobie, potem dziecku. Jeżeli odwrócimy tę kolejność,  a tak często w życiu robimy, to nie będziemy mieli szansy zadbać ani o siebie, ani o innych. Kluczowe jest, by dostarczać sobie energii każdego dnia i żeby ona służyła nam i naszemu otoczeniu. Wtedy właśnie będziemy tą energią zarażać innych, a oni będą nas bardziej cenić.. Ważne, żebyśmy w tym dbaniu o siebie odkrywali też to, jak my chcemy żyć? Jaka/jaki chcę być? Za czym tęsknię? Czego pragnę? Do czego dążę? Czego potrzebuję? Czego mi brakuje? Mówmy sobie też po prostu coś miłego. Wszystko to, co chcielibyśmy usłyszeć od innych. Czasem nawet na głos, ośmielając ich to tego. Dobrze mi poszło! Super sobie poradziłam z tym szefie, prawda!?  Wtedy pewnie usłyszymy: tak, fajnie wyszło! Świetnie to zrobiłaś!

Punkt trzeci?

Decyduj o sobie i rozwijaj się! Najważniejsze i najtrudniejsze dla nas jest uświadomienie sobie i uwierzenie w to, że mamy realny wpływ na swoje życie oraz na to, jak się czujemy, co wybieramy, jakie podejmujemy decyzje? Jeśli nic nie zrobimy, nic się nie zmieni. Jeśli my nie zmienimy podejścia na przykład do komplementowania, inni tym bardziej tego nie zrobią.Trzeba mieć też taką pewność siebie, żeby umieć powiedzieć stop. Umieć powiedzieć: ja wiem, co jest dla mnie najlepsze. Za bardzo pozwalamy innym ingerować w nasze życie i słuchamy tzw. „dobrych rad”. Jeśli żyję w zgodzie ze sobą, doceniam się, wiem ,co jest dla mnie najważniejsze, decyduję sam o sobie - jestem szczęśliwy i spełniony, mimo różnych trudności i życiowych sytuacji.

Jak to wszystko zrobić? Skąd znaleźć w sobie siłę, aby np. zacząć stawiać innym granice?

Coraz bardziej modną i prestiżową metodą jest coaching. Popularny nie tylko w biznesie, czy sporcie, ale także w codziennym życiu. To bardzo silna forma wsparcia. Nie jest to psychoterapia, ani doradztwo,czy mentoring. To forma wsparcia, która pomaga odnaleźć właśnie ten potencjał. Uświadomić sobie rzeczy, które gdzieś tam głęboko w nas są. Sami nie potrafimy do nich dotrzeć, ale w takiej sesji coachingowej nam się to udaje. Tutaj jest ważna dana osoba i to, co ona ma w sobie. Jej potencjał, jej potrzeby, pragnienia i możliwości.  To  wszystko odbywa się bez oceniania, bez podpowiadania i co najważniejsze bez doradzania. Odkrywamy, co jest ważne dla danej osoby. Jak chciałaby to zrobić? Jak do tego dojdzie? Jakie będą jej pierwsze kroki? Czerpiemy z tej wiedzy, którą dana osoba ma w sobie. Niesamowite jest to, że wszystkie odpowiedzi są w nas, tylko musimy po nie sięgnąć. I to jest bardzo  skuteczna metoda, która pomaga zwiększyć pewność siebie i kontrolę nad swoim życiem. Inspiruje też do maksymalizacji zawodowego i osobistego potencjału oraz pomaga realizować założone cele. Wiele w życiu zależy od naszego zaangażowania i naszej postawy.
 
Rozmawiała: red. Zofia Smolarek
 
 
Artykuł w gazecie PIAP, str. 14: https://piap-org.pl/media/online_pub/01_09_2022/index.html 
Portal wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie.
Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Akceptuję politykę prywatności portalu. zamknij